The Great Beauty | blog o zdrowiu i urodzie

O tym, jak sen jest ważny dla naszego zdrowia chyba mówić nie muszę. Czasem jednak bywa, że z różnych przyczyn albo nie możemy zasnąć w ogóle, albo śpimy niespokojnie, co jest na dłuższą metę męczące i pierwsze, co robimy, to sięgamy po tabletki. Zanim jednak pobiegniesz do apteki, radzę spróbować metod stosowanych już przez naszych pradziadków - zioła. Przygotowałam listę sprawdzonych ziół, z których przyrządzisz napar do picia, przynoszący ulgę w problemach ze snem. Kozłek lekarski (waleriana) Chyba jedno z najpopularniejszych ziół stosowanych na uspokojenie lub w problemach ze snem.  Korzeń i kłącza kozłka lekarskiego powodują obniżenie aktywności ośrodkowego układu nerwowego, co wywołuje stan odprężenia, niweluje uczucie niepokoju. Zmniejsza czas potrzebny do zaśnięcia, czas snu wyraźnie wydłuża i zapobiega wybudzaniu się w środku nocy. Napar z waleriany można przygotować,  zalewając 1 łyżeczkę korzenia kozłka (około 2,5 g) 1 filiżanką wrzącej wody (150 ml). Całość należy

Hiroaki Tanaka - japoński profesor, opracował metodę biegania Niko Niko (co w wolnym tłumaczeniu oznacza - z uśmiechem), inaczej znaną jako slow jogging. W czasach kiedy cały świat pędzi bez opamiętania i człowiek jest po prostu przebodźcowany, zaczynam doceniać wszystko, co w nazwie ma "slow". I nie jest to wynik tego, że nie lubię się przemęczać, wszak w przyszłym roku mam zaplanowany półmaraton, tylko uwielbiam czerpać przyjemność z tego, co robię. Pan Hiroaki dzięki tej metodzie w wieku 50 lat przebiegł swój pierwszy w życiu maraton, w czasie 2:38:50. Co daje nam slow jogging ? Przede wszystkim zdrowie, zapobieganie chorobom cywilizacyjnym takim jak: otyłość, choroby układu krążenia czy cukrzyca. Zaletą jest brak zmęczenia i zakwasów następnego dnia. Jak w każdej aktywności fizycznej, najbardziej istotną rzeczą prócz techniki jest regularność. Trening powinien trwać 30-60 minut dziennie. Truchtamy powoli, chodzi o to, żeby biegać poniżej tzw. progu ml

Sapindus Mukorossi, bo o tym dziś mowa, pochodzą z 15-metrowego drzewa, rosnącego gdzieś w Nepalu i na północnych krańcach Indii. Zbiera się owoce z tego drzewa, usuwa środek, a łupiny suszy i to właśnie one są najcenniejsze. Z zaciekawieniem kupiłam swój pierwszy worek tego cuda i od jakiegoś czasu z sukcesem zastępują mi proszek do prania, ale nie tylko. Cała tajemnica polega na tym, że orzechy te zawierają saponiny, czyli naturalny środek pieniący. Saponiny występują także w mydlnicy lekarskiej, czarnuszce, kozieradce i wielu, wielu innych roślinach. Orzechy piorące to bardzo dobry zamiennik chemicznych detergentów, szczególnie jeśli borykamy się z alergią, atopowym zapaleniem skóry, łuszczycą, jakimkolwiek problemem dermatologicznym, oraz gdy chcemy dbać o delikatną skórę naszego dziecka. #1 Orzechy piorące jak sama nazwa wskazuje służą do prania Prania w pralce, jak i tego ręcznego. Jeśli wybieramy pralkę: 3-4 pokruszone łupiny wsadzamy do woreczka lnianego/

Kawę zawsze piłam z mlekiem, natomiast olej kokosowy jest od lat moim must have do pielęgnacji ciała. W kuchni jedynie do smażenia. Nigdy nie przypuszczałam, że połączenie tych dwóch składników jest tak korzystne dla naszego zdrowia. Dodatkowo w takiej prawdziwej bulletproof coffee powinno znajdować się jeszcze... masło. Jako że Gosia nie uwierzy, jak nie spróbuje, popędziłam do kuchni z zamiarem przygotowania mojej pierwszej kawy z olejem i masłem.  Nie dało się tego pić za bardzo, a to dlatego, że popełniłam szereg błędów. Po pierwsze składniki trzeba zblendować, a nie wymieszać łyżeczką, po drugie przesadziłam z ilością tłuszczu na jedną filiżankę. Teraz kiedy już wiem jak przyrządzić pyszną i zdrową "kawę kuloodporną" mogę skupić się na dodatkach.  Cynamon, kardamon, miód, chilli, jest mnóstwo opcji udoskonalenia tej kawy. Ja zawsze bazuje na tym samym, czyli: - 1 łyżeczka  (można dać dwie)  masła od krów wypasanych w naturalny sposób -1 łyżeczka